środa, 2 maja 2012
Rozdział dziesiąty
*oczami Cassie*
No kurwa. Ripley miała tą pierdoloną bulimię przez nas. Znaczy nie przez Billie. Kurwa przeze mnie. Cały czas myślałam o sobie i Lucky'm. Ciągle o tym pieprzyłam, i nie zauważyłam, że coś się z nią dzieje. Ja pierdolę. Ale najważniejsze, że nic jej nie będzie.
Kurwa, jak ja się o nią boję.
Siedziałam na korytarzu w szpitalu. I wydawało mi się, że widzę Marilyn. Kurwa, albo to była ona, albo było ze mną coś nie tak. Przeszła obok i na mnie spojrzała. Kurwa mać, chciałabym żeby była ze mną. Ze mną, z Ripley. Szczególnie teraz. Chyba ją kochałam. Ja pierdolę. Nie tak jak kocham Billie i Ripley. Inaczej. Tak jakbym była zakochana. Podobno jest to zajebiste uczucie. Ale kurwa, jeśli ta osoba, którą kochasz nie czuje nic do ciebie to dupa.
Wróciłyśmy z Billie i Axl'em do motelu przebrać się, wykąpać i wyspać.
Gdy Billie zasnęła przytulona do Axl'a przyszedł Slash.
-Cass. Chodź do nas. Nie ma chłopaków. Chcę z tobą porozmawiać.- Ja jebie. Slash chciał ze mną porozmawiać. Serce zabiło mi mocniej.
-Mrrrrrrr.- uśmiechnęłam się. A on uśmiech mój odwzajemnił.
Gdy weszliśmy do pokoju wziął mnie za rękę.
-Kurwa. Słuchaj.- szepnął mi do ucha. Zamknął oczy i przysunął swoje wargi do moich. Zaczął mnie całować.
-Czekaj.- oderwałam się od niego.- Chciałeś mi coś powiedzieć.
-Pierdolić to.
Znowu wsunął mi język do ust. Złapał za sukienkę, zrywając ją ze mnie. Rzucił na łóżko, nie przestając mnie całować. Włożył mi rękę za majtki. Z każdym pocałunkiem wkładał ją głębiej.
Zdjęłam z niego koszulę i rozpięłam spodnie. Zamruczał.
-Powiedz mi to teraz.- powiedziałam.
-Kocham cię.
Szok kurwa. Saul uśmiechnął się i zaczął mnie lizać po szyi.
-Chwila. Kochasz mnie?- spytałam.
-Tak.
Zdjął mi stanik.
-Saul.- wstałam z łóżka zakładając z powrotem biustonosz.
-Nie chcesz?- podparł się na ramionach.
-Chcę. Ale nie teraz. Nie mogę. Ripley jest w szpitalu i czuję, że.. Nie powinnam.
-Uhm. Rozumiem. Przepraszam.
-Jejku. Nic się nie stało. Ja przepraszam.
-Nie masz za co. Urocza jesteś.- wstał i podszedł do mnie. Pocałował w policzek.- Obiecaj, że kiedyś to zrobimy.
-Obiecuję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wreszcie dodałyście. Nie mogłam się doczekać. : )
OdpowiedzUsuńZajebi*ty i tylko to jedno słowo.
Kocham Waszego bloga ♥♥
Już to mówiłam, ale lubię kilka razy wspominać. ; *