*oczami Billie*
-Kurwa mać ! Cholera - krzyczałam nad leżącą przyjaciółką. - Ripley ! Ripley co ci jest ?! Obudź się do jasnej cholery !
-Oddycha ! - Cassie właśnie trzymała ją za nadgarstek - puls też jest.
Postanowiłam się trochę opanować i upiłam duży łyk piwa. Spojrzałam na Ripley. Siedziałyśmy razem z Cassie, Axlem i Slashem w kuchni, kiedy nagle usłyszeliśmy hałas. Pobiegliśmy do sąsiedniego pokoju i zastaliśmy tam bladą Ripley leżącą na ziemi. Wyglądała jakby umarła, ale żyła. Trzeba było ją ratować.
-Zawieźmy ją do szpitala. Jest tu gdzieś szpital ?! -znów podniosłam głos
-Tak - odpowiedział Axl. - zawieziemy was.
Slash wziął na ręce Ripley i skierował się na niewielki parking tuż przy budynku. Wsadził ją na tylne siedzienie trochę podniszczonego samochodu i zasiadł za kierowcnią. Ja i Cassie otoczyłyśmy Ripley z dwóch stron, a Axl usiadł z przodu. Ruszyliśmy. Podróż dłużyła mi się okropnie. Gdzie może być ten cholerny szpital ?
"Szybciej, bo ona nie przeżyje !" rozległ się głos w mojej głowie.
-Nie - szepnęłam.
-Mówiłaś coś ? - spytał Axl wykręcając się w moją stronę. - nie wyglądasz najlepiej - stwierdził z troską w głosie.
-Nic nie mówiłam - zaprzeczyłam. - nienajlepiej też się czuję.
-Spokojnie ona przeżyje - odezwał się tym razem Slash. - to na pewno nic poważnego.
-Miejmy nadzieję. Daleko jeszcze do tego szpitala ? - niecierpliwiła się Cassie.
-Już jesteśmy - oświadczył wszystkim gitarzysta i ponownie wziął Ripley na ręce.
Ja i Cassie czekałyśmy na korytarzu czekając na lekarza. Axl i Slash poszli kupić coś do jedzenia, bo stwierdzili, że pewnie jesteśmy głodne.
-Czemu nie ma jeszcze tego głupiego doktora ? Co oni robią z Ripley ? - spytała retorycznie przechadzająca się w tę i z powrotem Cassie.
-Chuj wie - mruknęłam bez entuzjazmu.
Nagle z głębi korytarza wynurzyła się dziwna postać w białym fartuchu.
-Cassie Rose i Billie Drug ? - pokiwałyśmy głowami - witam, nazywam się doktor John Smith - podał nam rękę na powitanie. - pacjentka Ripley Nirvan ma bulimię. To dlatego zasłabła.
-Co kurwa ? - spojrzałam wielkimi oczami na lekarza.
-Billie ... nie przeklinaj - upomniała mnie Cassie.
Bulimia... tak. To wszystko wyjaśniało. Wyjaśniało dlaczego Ripley była taka chuda, dlaczego nigdy na nic nie miała siły, dlaczego często po jedzeniu gdzieś znikała. Tylko czemu do kurwy nędzy nam nie powiedziała ?
"Wiesz, że ona może umrzeć ?" znów ten sam głos.
-Zamknij się ! - wydarłam się do osoby siedzącej w mojej głowie.
Smith popatrzył się na mnie jak na chorą umysłowo. Poniekąd miał rację.
-Czy ona... czy Ripley... czy... czy może umrzeć ... ? - spytała Cass z paniką w głosie.
-Nie. Nie umrze, jeśli będzie w stanie wyleczyć się z tej choroby. Panie muszą o to zadbać - zwrócił się do nas - teraz zalecam udanie się do domu, ponieważ pacjętkę będziemy tu trzymać jeszcze przez około tydzień. Proszę się zgłosić za siedem dni - to powiedziawszy odszedł.
Stałyśmy przez kilka minut na środku tego pieprzonego korytarza i tępo wpatrywałyśmy się w pustą przestrzeń, w której niedawno zniknął doktor John Smith. W takim właśnie stanie znaleźli nas Slash i Axl i zabrali nas do domu.
W pokoju było jakoś dziwnie pusto bez Ripley. Wokalista Gunsów usadził mnie na łóżkó i złapał nieśmiało moją rękę.
-Hej. Nie martw się. Nic jej nie będzie.
Poczułam, że łzy napływają mi do oczu i ściekają po policzkach. Axl przytulił mnie do siebie i pozwolił się wypłakać. Zmoczyłam słonawym płynem część jego koszuli, ale jak widać to mu nie przeszkadzało, bo zaczął głaskać mnie po ramieniu i głowie. Nagle nie wiadomo kiedy zaczęliśmy się całować. Rose był cudowny. Był taki delikatny, ale zarazem taki namiętny. Serce zaczęło mi szybciej bić. Po minucie się od siebie odsuneliśmy i próbowaliśmy złapać oddech.
-Chyba cię kocham - wyszeptał i przejechał opuszkiem palca po moim policzku. Zadrżałam. - jesteś cudowna.
Ja ? Cudowa ? Jak mogły podobać mu się moje blade piegowate policzki i dziwne trochę za duże zielone oczy, które i tak w większości przykrywały ciemno brązowe włosy ? Nie mogłam w to uwierzyć. Był pierwszą osobą, która coś takiego mi powiedziała.
-Ty też - odpowiedziałam i znów się w niego wtuliłam.
Gdyby nie to, że Ripley jest w szpitalu, byłabym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Czy ja muszę cokolwiek mówić ? xD
OdpowiedzUsuńJak zawsze brak mi słów.
Billie mnie dobija. Z jednej strony taka odważna, a z drugiej nie pewna tego jaka jest świetna : D
A ten koniec ?!
Przesiąka zajebistością : D