*oczami Cassie*
Gdy wróciliśmy do motelu od razu poszłam do Slasha. Gdy weszłam do jego pokoju zobaczyłam rozpierdoloną sofę i najebanych chłopaków. Saul wyszedł z łazienki.
-Kurwa. Nie da się tu z nimi wytrzymać.- zaszedł mnie od tyłu i przytulił. Poczułam łaskotanie w brzuchu.
-Chodźmy na dwór.- zaproponowałam.
Slash zamiast odpowiedzieć zaczął mnie lizać po szyi, odwróciłam się, chłopak na mnie spojrzał.
-Masz śliczne oczy.- ślicznie się uśmiechał.
-Chodźmy na dwór.- powiedziałam nie bardzo myśląc co mówię.
Kiedy wyszliśmy Slash od razu wziął mnie za rękę. Szliśmy przed siebie w milczeniu.
-Cassie?- usłyszałam cienki głosik.
-Marilyn? Czy to ty?
-Tak.- dziewczyna przytuliła mnie.- Jejku. Co tam u ciebie?
-Wszystko okej. Slash to jest Marilyn, moja przyjaciółka z Vegas. Marilyn to Slash, mój..
-Twój.- chłopak włożył mi rękę do spodni.
-Wiesz. Muszę lecieć. Zdzwonimy się. Pa.- pocałowała mnie w policzek i uciekła zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
-Kto to był?
-Siostra mojego byłego. Musimy porozmawiać.
Usiadł na ławce przyciągając mnie do siebie tak, że opadłam na jego kolana.
-Slash.. Kiedyś miałam chłopaka. Miał na imię Lucky. On..
-Wiem, kochanie. Billie powiedziała Axl'owi a on mi.
-Jejku. To nawet lepiej. Nie chce mi się o tym mówić. A ta dziewczyna.. Marilyn. Wydawało mi się, że jestem w niej zakochana. Ale teraz wiem, że kocham tylko ciebie.
-Ja ciebie też. Jesteś moim cudownym aniołkiem. Spadłaś mi z nieba.- przytulił mnie jednocześnie wkładając mi rękę pod bluzkę.
-Slash. Nadal chcesz czegoś więcej niż tylko wkładanie sobie rąk do spodni i pod bluzki?
Przypomniała mi się akcja w łazience.
-Chcę.
***
*koncert Gunsów*
Staliśmy pod sama sceną. Ja, Billie, Ripley i David. Wszyscy czekali aż chłopcy wyjdą na scenę.
Nagle zgasły światła. Nie było nic widać. Poczułam czyjś oddech na swoim ramieniu.
-Chodź.- to był Slash.
Posłusznie poszłam za moim ukochanym. Zaprowadził mnie za scenę.
-Stój tu przez tą część koncertu. Proszę. Cholernie się stresuję, a widząc ciebie będę się czuł lepiej.
-Jejku. Jaki ty słodki. Ale po przerwie wrócę to reszty, zgoda?
-Mmmm.- mruknął i wyszedł na scenę.
Rozległ się wysoki głos Axl'a.
-Tą piosenkę chcemy zagrać dla naszych nowych przyjaciół poznanych tutaj. Billie, Ripley, David i Cass. Jesteście zajebiści.- uśmiechnął się do mnie i zaczął śpiewać 'You're Crazy'.
Pierwsza część koncertu minęła szybko. W czasie przerwy Duff i Steven poszli się odstresować z jakimiś laskami, a Izzy z Axl'em gdzieś zniknęli.
Slash podszedł do mnie. Bez bluzki, w swoim słodkim cylindrze wyglądał podniecająco.
Wziął mnie za rękę, usiadłam na głośniku, zaczął mnie na nim kłaść. Wszedł na mnie po czym zdjął spódnicę i mocno ścisnął moje nogi udami.
Zaczęłam rozpinać mu spodnie. Położył się na mnie i zaczął delikatnie całować. Potem coraz mocniej i mocniej. Ruszył biodrami, jęknęłam. Nie zauważyłam nawet gdy zostaliśmy w samej bieliźnie.
Włożył mi ręce za stanik rozpinając go. Jego ręka wędrowała niżej, do moich majtek. Szybko wsunęłam mu rękę do bokserek i je zdjęłam.
Slash powoli wkładał palce coraz dalej zsuwając mi majtki. Wszedł we mnie. Znowu ruszył biodrami nieco mocniej.
Wszedł głębiej zaczynając mnie całować. Czułam coś czego nigdy wcześniej nie czułam. Zapewne dlatego, bo nie uprawiałam nigdy sexu z kimś kogo kochałam tak bardzo jak Slasha.
-Ah. Jeszcze.- jęknełam.
Zajebiście mocno ruszał miednicą, jednocześnie rękoma ruszając moją wchodząc głębiej.
Oderwał usta od moich aby zacząć lizać mnie po szyi, obojczykach i mostku.
*oczami Slasha*
Cassie wzdychała podczas gdy ja starałem dać jej jak najwięcej przyjemności.
-Aaa. Slash!- krzyknęła
Co chwila odchylała głowę do tyłu jęcząc, czym podniecała mnie jeszcze bardziej.
Nigdy nie czułem czegoś co czułem przy Cassie, całując ją, przytulając i kochając się z nią.
Była cudowna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz