Kilka tygodni temu byłam na pogrzebie rodziców. Z Davidem. Dziewczyny zostały, bo Billie miała pracować, a Cassie szukać pracy. Nie mam im tego za złe. Był David i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Był wtedy kiedy najbardziej go potrzebowałam, pocieszał, przytulał. Kocham go jeszcze bardziej jeśli to w ogóle możliwe.A teraz już czuję się lepiej. I muszę poszukać pracy. No właśnie... Co ja mogłabym robić? Dostałam po rodzicach jakieś pieniądze i myślę, że opłacimy za nie hotel, ale powinnam coś wymyślić. Może po prostu będę jakąś barmanką? Nie mam pojęcia. Ale napewno nie będę dziwką. NIGDY nie zdradzę Davida. Kocham go, zajebiście go kocham. Nikogo wcześniej tak nie kochałam, ani nie czułam się przez nikogo tak kochana. Uwielbiam jego śmiech, głos, oczy, to jak słodko przeryza wargę, jak poprawia włosy, jak mnie przytula, całuje,jak jest blisko. Kocham go. Jego zalety mogłbym wymieniać godzinami. Jestem z nim taka szczęśliwa... Jest za dobrze. Coś musi się spierdolić. Ja nie potrafię być szczęśliwa, zawsze coś się psuje. Ale było już tak źle.. Powinnam odpocząć i po prostu cieszyć się moim szczęściem. Moje myśli przerwał esemes. David. Uśmiechnęłam się. "Kochanie, tęsknię, może pójdziemy na spacer? Znalazłem fajne miejsce w lesie..."
***
Godzinę później chodziliśmy już po lesie. David obejmował mnie mocno.-Kocham cię, wiesz? - powiedział i pocałował mnie w nos.
-Ja ciebie też, skarbie. Nikogo nie kocham tak jak ciebie. - odpowiedziałam.
-Zimno mi...
-Ja znam sposób żeby cię rozgrzać..- włożył mi rękę pod bluzkę.
-Tutaj?! W lesie? Znajdźmy jakieś bardziej cywilizowane miejsce.
-Zawsze chciałem to robić w lesie...
Zaśmiałam się.
- I dlatego mnie tu zaciągnąłeś?
-Taak...- powiedział i zaczął mnie namiętnie całować.
***
-Okej, to było trochę dziwne... - przyznał David zapinając koszulkę.
-Trochę?! Nigdy więcej.
-Ale i tak było cudownie. Tak jak zawsze z tobą.
Uśmiechnęłam się i usiadłam na trawie. Obserwowałam jak się ubiera dokładnie przyglądając się każdemu ruchowi. Był taki śliczny. I tak mój.
- Rip, kochanie... Ktoś tam jest...
- Co kurwa?! - podniosłam się szybko z trawy. Otrzepałam ubraie i podeszłam do krzaków. Faktycznie, chodziły tam jakieś dzieci.
-Ja pierdolę, myślisz, że one to wydziały? Albo słyszały? Hahahahahahaaha. To mogłoby być dziwne.
- Mam nadzieję, że nie. Ale lepiej stąd chodźmy.
David wziął mnie za rękę i wyszliśmy z lasu.
***
Po powrocie do domu odwiedziłam kilka barów w poszukiwaniu pracy. Po sprawdzeniu kilku wreszcie udało mi się ją znaleźć. Zaczynam w następnym tygodniu, a w tym mam jeszcze przyjść żeby się wszystkiego nauczyć.
Dotarłam do naszego motelowego mieszkania.
-Dziewczyyyyyynyy! Kurwa! Mam pracę! - oznajmiłam im szczęśliwa.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam Billie, Cass i...Marylin?
Miejsce do robienia...no, dla Davida i Rip inspirowane jedną z najambitniejszych konferencji.
seksowny fotel. <:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz