poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rodział Ósmy

*Oczami Ripley*


Wolno otworzyłam oczy. Nadal strasznie bolała mnie głowa. Wolno podniosłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Była tam już Billie.
- Jak się czujesz? To nie wygląda dobrze...
Spojrzałam w lustro. Moja grzywka opadała na czoło, lekko przykrywając niebieskie spuchnięte oczy. Tuż pod nimi miałam wielkiego siniaka.
- O kurwa... Jak ja wyglądam?!
- Boli? - spytała zmartwiona.
- Nie jest tak źle, wytrzymam. - zmusiłam się do uśmiechu.
- No dobrze, ale opowiedz coś o tym chłopaku!
Do kuchni weszła Cassie.
- Ja też chcę wiedzieć!-powiedziała i zaczęła robić sobie herbatę.
- Ale ja nic o nim nie wiem... Pomógł mi i tyle, nawet nie wiem jak ma na imię...
- Hmm... Ja chętnie bym się dowiedziała. - droczyła się ze mną Billie, przegryzając wargę.
- Ale jest mój! - krzyknęłam a my wszystkie się zaśmiałyśmy.
Poczułam radość, radość dlatego,że po prostu je mam. Nie czułam tego od bardzo dawna. Pomimo Luckiego, narkotyków i tego całego zła, które nas spotkało czułam się szczęśliwa.
- Tęskniłam za tym.. Tęskniłam za nami. Za nami bez tego wszystkiego. Kocham was. - powiedziałam ze łzami szczęścia w oczach.
- My też cię kochamy! - powiedziały i mocno mnie przytuliły.


***
Po południu przyszedł do nas Slash i Axl, a dziewczyny siedziały z nimi w pokoju śmiejąc się. Dobrze, że spędzają miło czas. Ja postanowiłam napić się wody, więc poszłam do kuchni.
Wychodząc usłyszałam telefon. Odebrałam bez wahania.
- Słucham?
-Czy to pani Ripley Nirvan? - usłyszałam kobiecy głos w słuchawce.
-Mam dla pani złą wiadomość... Pani... Pani rodzice zmarli wczoraj wieczorej.
Zrobiło mi się słabo i nie mogłam opanować płynących łez. Nienawidziłam ich, nienawidziłam ich tak mocno, ale to moi rodzice. Nikt nie znał powodu do mojej nienawiści. I nikt nigdy ich nie pozna. A teraz ich nie ma i ja czuję taką straszną pustkę...
- Wczoraj wieczorem, pani rodzice wracali do domu i ich samochód wpadł do rzeki. Dopiero rano znaleziono ich zwłoki. Halo, słyszy mnie pani?
Nie odpowiedziałam, a kobieta się rozłączyła.
Wzięłam tabletki i szybko pobiegłam do łazienki.


***


Czułam się bardzo słaba, wszędzie widziałam niewyraźne twarze. I chyba... chyba słyszałam płacz któreś z dziewczyn. Nie mialam siły, od razu zasnęłam. 


1 komentarz:

  1. O jejciu : /
    Taki smutny, ale też ciekawy.
    Podoba mi się ta przyjaźń między dziewczynami i mam nadzieję, że nic jej nie zniszczy.
    A smutny, bo mimo, że ich nie nawiedziła to zmarli ; ((
    Czekam na NN :*

    OdpowiedzUsuń