Martwiłam się o Cass. Ta cała akcja z Mar. Nie miała prawa jej uderzyć. Zwłaszcza,że nie miała żadych powodów.I Billie... Cały czas myśli o swoim "bracie" i ciotce. Myślę, że do niej poleci, ale musi jeszcze trochę poczekać. Jeszcze za szybko. Kurwa. Przyjechałyśmy tutaj z nadzieją na lepsze życie. I co? Wszystko się pierdoli. WSZYSTKO. Na początek rodzice, potem szpital, David... To wszystko działo się tak szybko. Byliśmy ze sobą tylko kilka miesięcy,ale ja czułam,że jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. A teraz Go straciłam. Ma mnie gdzieś. I to co się stało. Właśnie..Nadal nie mogę zapomnieć tego uczucia. Jak próbowałam się wyrwać, ale On przyciskał mnie swoim ciężkim ciałem, jak czułam się słaba,nie mogłam nic zrobić. Nadal byłam cała obolała. Czułam każde miejsce w którym mnie dotykał. Nie potrafiłam o tym zapomnieć. Nie wyobażam sobie,że ktokolwiek dotykałby mnie znowu w taki sposób. To było takie bolesne, agresywne. Śnił mi się od tego czasu 5 razy. Za każdym razem podchodził do mnie i chciał to zrobić, a ja budziłam się z krzykiem. Wiem, że dziewczyny chciały mi pomóc,ale nic nie sprawi, że zapomnę. Ciągle w moich snach pojawia się też David. Przytula mnie całuje, a ja budzę się wkurwiona i rozczarowana. To tylko sny. Mam go tylko w snach. I cięcie się. Cały czas chcę to zrobić znowu. Tęsknię. Za tym wspaniałym uczuciem które każdego razu odkrywam na nowo. Brakuje mi tego. Ale bardziej brakuje mi JEGO. Był częścią mnie która nagle się odłączyła. Nie wiem jak mam zrozumieć to,że zostawił mnie przez coś takiego. Nigdy tego nie zrozumiem.
Do pokoju weszła Cass.
-Ripuś, jak się czujesz? - bardzo lubiłam jak tak do mnie mówiła. Pamiętam jaka byłam szczęśliwa, jak tak słodko odzywałyśmy się do siebie w dzieciństwie.
-Dobrze. - skałamałam cicho. Przyjaciółka zauważyła, że mówię to bez przekonania. Widziała kiedy kłamię. Podeszła do mnie i objęła mnie.
-Ałłć... - jęknęłam. Nadal byłam cała obolała. Musiał mi nieźle wpierolić.
-Oj, przepraszam. - obluźniła uścisk.
- A ty? Rozmawiałaś z Mar?
- Nie.. Nie teraz...
-Ale porozmawiasz?
-Tak. - odpowiedziała.
-Dobrze. A jak twój policzek?- spytałam i odsunęłam kosmyki włosów Cassie.
-Nie wygląda dobrze... - skrzywiłam się.
-Ale nie boli tak bardzo, trochę szczypie. - powiedziała i uśmiechnęła się.
-Brakuje mi twojego uśmiechu. Takiego szczerego, prawdziwego. Będziesz się jeszcze uśmiechać w ten sposób?
- Tak, obiecuję. - przytuliła mnie mocniej.
Do pokoju weszła Billie.
-Grupowe seksowanie beze mnie? - zrobiła słodką, smutną minkę podbiegając do nas.
-Choooodź, kochanie. - odunęłyśmy się trochę od siebie,aby wpuścić ją do środka.
Billie weszła do nas i razem siedziałyśmy przytulając się. Jaka ja byłam szczęściwa,że je miałam. Teraz nie był ważny David, żyletki, Jeremy, nic. Tylko One.
-Kocham Was. - powiedziałam i przytuliłam je jeszcze mocniej.
-My Ciebie też, Ripuś. - powiedziały i uśmiechnęły się.
***
Siedzimy właśnie z Axlem i Izzym oglądając The Ringa. Bardzo się cieszę, że są z nami. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy ten skurwiel sobie o nas przypomini.
Zadzwonił dzwonek.
-Kurwa... - jęknęłam cicho.
-Spokojnie. Rip, nic się nie stanie. - uspokoił mnie Izzy i podszedł do drzwi ostrożnie
Nie wracał przez chwilę, ale usłyszałam krzyki.
-Ty chuju! Masz jeszcze odwagę tutaj przychodzić?! Po tym wszystkim?! Skrzywdziłeś Ją, Ona tyle przeszła, a ty tu przychodzisz?!
- Spokojnie.. Chciałem sprawdzić co się stało. Przecież Cassie i Billie mi nie powiedziały. - to był...David?
Wstałam wolno z kanapy i zbliżyłam się do drzwi. Zobaczył mnie.
-Rip.. Jejku, skarbie, co Ci się stało? - pewnie zauważył moją pobitą twarz.
Nie odezwałam się. Nie miałam siły, zabrakło mi słów. Po prostu zaniemówiłam na jego widok. A tak strasznie chciałam żeby tu przyszedł, przytulił... A teraz kurwa nie potrafiłam powiedzieć ani słowa.
Usłyszałam, że Axl, Billie i Cassie też idą do nas.
- Powinniście porozmawiać... - powiedziała Cass.
-My wyjdziemy na chwilę. Ale Rip, chcesz tego?
Nieśmiało przytaknęłam.
Wszyscy wyszli, a my zostaliśmy sami. Mam mu powiedzieć? Co mam teraz do chuja zrobić?!
-Rip... Posłuchaj mnie. Bo.. Ja Cię kocham. Przepaszam, nie wiem co mnie napadło. Nie powiennienem.
- No nie.
Usiadłam na łóżku, schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.
-Nie płacz. Błagam.
Nie odpowiedziałam. Podszedł do mnie i przytulił. Wtuliłam się w Jego ramona. Tak bardzo tego potrzebowałam.
-Ripley, co się wtedy stało?
- Ja.. Nie mogę. - zaczęłam płakać jeszcze bardziej, mocząc Jego fioletową koszulkę.
-Ktoś Cię skrzywdził?
-Tak...Bo... Jeremy.. On... Zgwałcił mnie.
-Ja pierdolę. Ripley, kochanie.Jak się czujesz? - przytulił mnie bardzo mocno. Widziałam,że był w szoku. Miał łzy w oczach.
-Ktoś Cię skrzywdził?
-Tak...Bo... Jeremy.. On... Zgwałcił mnie.
-Ja pierdolę. Ripley, kochanie.Jak się czujesz? - przytulił mnie bardzo mocno. Widziałam,że był w szoku. Miał łzy w oczach.
- A jak się kurwa mam czuć?! Zostawiłeś mnie!Jak ryczałam patrząc jak ode mnie odchodzisz przyszedł ten chuj! Zabrał mnie do siebie i skrzydził! Wywiózł na jakieś zadupie i zostawił! Znowu zaczęłam się ciąć! I jak ja mam się do chuja czuć?! - wyrwałam się z jego objęć i wstałam.
-Ripley.. Przepraszam. Tak strasznie tego żałuję. Kocham cię. Bardzo cię kocham. Nikogo nie kocham tak jak ciebie.
- To co ty sobie chuju myślałeś jak odchodziłeś?! Że następnego dnia wrócisz i będzie okej?! Też cię kocham, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, ale ja nie chcę więcej tak cierpieć. Wyobrażasz sobie co ja czułam?
-Nie wiem. Nie wiem co wtedy myślałem.Byłem zły, myślałem, że Ty z Nim... A On zrobił ci taką krzywdę.Nigdy sobcie tego nie wybaczę. Strasznie Cię kocham i nigdy więcej nie dam Ci odejść. Jeśli w ogóle będziesz chciałabyć z kimś takim jak ja. Będę się starał, okazywał ci to jak bardzo mi na tobie zależy, będę bardziej ci ufał. Ale wróć do mnie, błagam.
-Ja nie wiem co mam teraz zrobić... Kocham Cię, ale nie pozwolę żebyś mnie tak traktował.
Usłyszałam cichy szelest. Wrócili. Zdałam sobie sprawę, że nadal strasznie płaczę, siedząc jak jakieś pierdolone emo trzęsąc się na kanapie, a David patrzy cały czas na mnie przytulając mnie. Więcej nie chiałam się wyrywać. Byłam na Niego zła, ale nie potrafiłam Go odpychać. To było strasznie trudne.
Cassie i Billie weszyły do pokoju.
-Ripley.. Przepraszam. Tak strasznie tego żałuję. Kocham cię. Bardzo cię kocham. Nikogo nie kocham tak jak ciebie.
- To co ty sobie chuju myślałeś jak odchodziłeś?! Że następnego dnia wrócisz i będzie okej?! Też cię kocham, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, ale ja nie chcę więcej tak cierpieć. Wyobrażasz sobie co ja czułam?
-Nie wiem. Nie wiem co wtedy myślałem.Byłem zły, myślałem, że Ty z Nim... A On zrobił ci taką krzywdę.Nigdy sobcie tego nie wybaczę. Strasznie Cię kocham i nigdy więcej nie dam Ci odejść. Jeśli w ogóle będziesz chciałabyć z kimś takim jak ja. Będę się starał, okazywał ci to jak bardzo mi na tobie zależy, będę bardziej ci ufał. Ale wróć do mnie, błagam.
-Ja nie wiem co mam teraz zrobić... Kocham Cię, ale nie pozwolę żebyś mnie tak traktował.
Usłyszałam cichy szelest. Wrócili. Zdałam sobie sprawę, że nadal strasznie płaczę, siedząc jak jakieś pierdolone emo trzęsąc się na kanapie, a David patrzy cały czas na mnie przytulając mnie. Więcej nie chiałam się wyrywać. Byłam na Niego zła, ale nie potrafiłam Go odpychać. To było strasznie trudne.
Cassie i Billie weszyły do pokoju.
Oni mają być razem, ale domyślam się jak Ripley się czuła, więc to nie jest dobre ; /
OdpowiedzUsuńAle ona też nie może bez niego żyć =.=
Ripuś to jest słodkie ♥♥