*oczami Billie*
Chodziłam w kółko i nie wiedziałam co robić. Wszyscy pojechali szukać Ripley. Ja miałam zostać w domu i czekać na nią, gdyby wróciła. Chciałam iść z nimi ale Cassie stwierdziła, że jestem zbyt przejęta i zamiast szukać Rip, trzba będzie szukać mnie, bo sama się zgubie.
-Świetnie ! - powiedziałam sama do siebie.
Zajrzałam do kartonowego pudła, gdzie chowałam swoje rzeczy. Pogrzebałam w nim chwilę i znalazłam to co chciałam. Morfinę. Wzięłam do ręki strzykawkę i wbiłam w żyłę. Zrobiło mi się odrobinę lepiej. Usiadłam na podłodze i zaczęłam się zastanawiać, gdzie się Ripley mogła schować. Moje rozmyślania przerwała Cass.
-Billie ! - krzyknęła wchodząc do pokoju. - teraz ja siedzę w domu i telefonuję do ludzi, u których mogłaby być Rip, a ty chodzisz z Axlem i Izzym po L.A i jej szukacie.
-Jasne !
Wybiegłam z domu i zobaczyłam Axla i Izzy.
-Znajdziemy ją - powiedział Axl i złapał mnie za rękę.
-To ja idę po samochód, będę jeździć po ulicach a wy sobie pochodźcie, tam gdzie ja nie wjadę - powiedział Stradlin i oddalił się zostawiając nas samych.
-Chodź, pójdziemy najpierw tam... - Rose pociągnął mnie w stronę centrum miasta.
***
Biegłam szybko w stronę skulonej postaci, siedzącej na chodniku. Nie widziałam jej za dobrze, ale miałam takie przecucie, że to może być Ripley.
-Ripley ! - krzyknęłam.
Postać odwróciła się.
-Billie... to ty... - Rip miała słaby głos a po policzkach leciały jej łzy.
Kucnęłam obok niej i zobaczyłam co trzyma w ręku. Kawałek szkła... Przeraziłam się.
-Po co ci to ? - spytałam wskazując na ostry przedmiot.
Moja przyjaciółka spóściła wzrok. Uważnie jej się przyjrzałam. Ubranie było całe postrzępione i podarte. Na udach miała kilka czerwonych kresek...
-Ripley ! Co ty zrobiłaś ?!
-Przepraszam... - powiedziała cicho. - ja nie mogłam inaczej...
-Trzeba ją zbadać - powiedział Axl, który do tej pory stał cicho.
Wziął ją na ręcę i zaczął iść w stronę najbliższego szpitala.
-Oh, Rip ! Jak to dobrze, że zaczęliśmy ciebie szukać na obrzeżach miasta ! - byłam bliska płaczu. - jak to dobrze, że ciebie znaleźliśmy !
-Ktoś mnie szukał ? - szepnęła.
-Wszyscy cię, kurwa, szukali ! Wszyscy ! - odparłam. - co ci się właściwie stało ?
-Ja... biegłam za Davidem...
-To już wiem. Ale co się stało dalej ?
-Nie chcę teraz o tym mówić.
Umilkłam. Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy.
***
-Billie ! - krzyknęła Cassie, gdy tylko mnie zobaczyła. - gdzie Ripley ?
-Badają ją - odpowiedziałam zdenerwowana.
Cass spojrzała na mnie i mocno mnie przytuliła.
-Będzie dobrze - powiedziała i usiadła na krześle.
Postałam chwilę, a potem zrobiłam to samo. Siedziałyśmy kilka minut, dopóki nie nadszedł David.
-Hej - mruknął. - co wy tu robicie ? Coś się stało ?
-Stało się... - odpowiedziała cicho Cass.
-Ale co ?
Już mu chciałam powiedzieć, ale nadszedł lekarz.
-Pacjentka Ripley Nirvan czuje się dobrze - powiedział spokojnie. - ale musimy porozmawiać. Może chodźmy do gabinetu.
-Co się kurwa stało z Ripley ?! - krzyknął David. - co jej jest ?!
Cała trójka na niego spojrzała.
-Pacjentka Ripley Nirvan została tu przywieziona w złym stanie wyjaśnił doktor - była bardzo osłabiona i poobijana, ale już jest lepiej. Czy to panu wystarcza ?
-Nie !
Przewróciłam oczami, a Cassie westchnęła.
-David, powiemy ci wszystko dokładnie, jak same się dowiemy co się stało, dobrze ? Poczekaj chwile na nas - powiedziała życzliwie.
Chłopak pokiwał głową i powoli usiadł na podłodze. Ukrył twarz w dłoniach i zaczął coś mamrotać.
-Pacjentka Ripley Nirvan została zgwałcona - oznajmił lekarz, kiedy weszliśmy do gabinetu.
-Co kurwa ?! - krzyknęłam równocześnie z Cassie.
-Proszę usiąsć - wskazał dwa wolne krzesła.
Wykonałyśmy jego polecenie i popatrzyłyśmy się na niego.
-Oprócz tego była także bita. Podejrzewają panie przez kogo ?
Pokiwałyśmy przecząco głowami.
-Pacjentka nie posiada większych obrażeń. Myślę, że można ją już zabrać do domu.
-Świetnie... - powiedziała Cass cicho i wyszłyśmy z pomieszczenia.
***
Ripley spała. Ja i Cassie siedziałyśmy wstrząśnięte w pokoju.
-Od początku wiedziałam, że coś z nim jest nie tak... - powiedziała cicho. - nie zgadzała się data urodzenia jaką podał... on powinien mieć teraz dwanaście lat !
-Skąd on wiedział tyle rzeczy o mnie ? Mówił, że widział się z ciocią Henriettą... a jeśli zrobił jej coś złego ? - przestraszyłam się.
-Spokojnie. Nic złego na pewno się nie stało... czy wiesz gdzie mieszka ten cały Jeremy ? - Cass skrzywiła się wypowiadając jego imię.
-Nie wiem. Nie mówił gdzie mieszka. Chyba nie masz zamiaru go odwiedzić ?
-Sama nie wiem - westchnęła. - ale być może przydałby nam się jego adres.
-Ja myślę, że on tu jeszcze przyjdzie - szepnęłam. - w końcu nie po to chyba się tak natrudził zbierając te wszystkie informacje o mnie, żeby zrobić to zrobił...
Cassie pobladła. Rozejrzała się dookoła, sprawdziła czy wszystkie okna i drzwi są pozamykane.
-Zrobić ci herbatę ? - spytała łamiącym się głosem.
-Poproszę...
Siedziałam na kanapie. Na tej samej, na której siedział mój "brat". Nie powinnam być tak łatwowierna. Wpuściłam do domu jakiegoś psychopatę ! To była najgłupsza rzecz jaką zrobiłam w swoim siedemnastoletnim życiu. Biedna Ripley. Teraz cierpi przez mój brak odpowiedzialności. To mnie powinnien uprowadzić Jeremy, nie ją. To nie jej wina.
Wstałam z kanapy i wyjrzałam przez okno. Powoli zapadał zmierzch. Wzdrygnęłam się. Jeremy może teraz stać w ukryciu i obserwować nasz dom. Szybko zasłoniłam szybę firanką.
-Wydaje mi się - powiedziałam do Cass. - że nie powinnyśmy być tu same...
Cassie podała mi kubek z gorącym napojem.
-Masz rację. Wiem, że to głupie, ale ja się boję...
-Ja też. Ten skurwiel może w każdej chwili nas zaatakować i... - nie dokończyłam, bo zadzwonił dzwonek do drzwi.
Cassie wypuściła z rąk szklankę, która rozbiła się na drobne kawałki, ja zaś cała drżałam. Dzwonek
ponownie zadzwonił. Żadna z nas nie chciała otworzyć. Usłyszałyśmy dźwięk przekręcanego klucza, drzwi otworzyły się i stanął w nich... Axl.
-Kurwa ! Axl... - szepnęłam osuwając się na podłogę.
-Co się stało ? - podszedł do mnie szybkim krokiem i złapał za ręce.
-Nic - odpowiedziała Cass. - wystraszyłeś nas. Myślałyśmy, że to ktoś inny...
-A kto inny miałby klucze do waszego mieszkania ? - pocałował mnie w policzkek. - przyszedłem sprawdzić jak się czujecie. Ripley śpi ?
Pokiwałam głową. Moje serce wciąż nie mogło się uspokoić, myślałam że umrę ze strachu.
-Blada jesteś - stwierdził głaszcząc mnie po policzku. - zostanę tu na noc.
Ucieszyłam się i mocno go przytuliłam. Kiedy przy nim byłam czułam się bezpieczna. Niczego się nie bała. Nawet stu takich jak Jeremy. Wiedziałam, że Axl nie pozwoliłby, żeby stało mi się coś złego.
Która z Was wymyśliła tego przeklętego Jeremyego ?
OdpowiedzUsuńJaki on jest pieprznięty ;/ O.o